piątek, 4 października 2013

Późne Królestwo. Szczepionka. Gawęda Statyczna w przeciwieństwie do dynamicznego storytellingu.


Wyobraź to sobie. Pomimo trudności.

W 1945 roku, po tej całej smutnej rzezi, ktoś wynalazł szczepionkę na megalomanię albo poczucie wyższości (bo to przecież stany chorobowe). Szczepionka to jednak jedno, a wprowadzenie jej do obiegu , to drugie.
W Polsce silne stały się bowiem od razu ruchy antyszczepionkowe. Głosiły one, że nacjonalizm jest zdrowy, a każdy normalny kraj powinien przejść drogę od bycia gardzonym, do gardzenia innymi. Proces ten odbywa się w sposób naturalny i wymaga tylko wyrżnięcia i wygnania tych, co trzeba, ograbienia ich oraz zbudowania na tym podłożu silnej pozycji przetargowej.

Przykład zawsze szedł z góry. Przyznajmy bowiem, że wiele tzw. „cywilizowanych” krajów między innymi w taki sposób doszło do tego, że aż tak cywilizowane być mogą.
No ale jednak, ktoś próbował na to zaszczepić Polaków. Oprócz litanii głosów wieszczących upadek państwa polskiego i rychłą zagładę demograficzną jego mieszkańców, pojawiły się również i takie, które odważnie twierdziły:

Dobra. Spróbujmy.

Czym stanie się kraj, którego mieszkańcy nie czują się ani lepsi, ani gorsi od innych. Nie mają potrzeby udowadniać niczego innym, nie potrzebują go zdominować, podporządkować, przestraszyć. I co powinna zawierać szczepionka, która mogłaby coś takiego zapewnić?

By wyprodukować potrzebne przeciwciała, zaproszono do dużej hali pod Wrocławiem przedstawicieli różnych nacji. Tych najbardziej zaciekłych, dumnych, sfrustrowanych, bezwzględnych. Zamknięto ich na dwa miesiące zapewniając wikt i opierunek, ale nie pozwalając na kontakt ze światem zewnętrznym. Ludzie dyskutowali, rzucali się sobie do gardeł, pogardzali innymi, wywyższali siebie, proponowali coraz bardziej szalone teorie, ideologie i tłumaczenia. Specjalne urządzenia filtrowały zaś powietrze w hali zachowując i magazynując najbardziej agresywne cząstki z dwutlenku węgla wydychanego przez uczestników eksperymentu.
Spakowano je do specjalnych pojemników i przetransportowano do dalszych badań. Praca była ciężka i postępowała niezwykle powoli. Nikt nie był bowiem pewien, jakie stężenia megalomanii jest graniczne i powoduje jego całkowitą entropię. Istniały np.teorie, które głosiły, że było już na świecie kilka narodów, które były bliskie tego stężenia. Niestety, żadnemu z nich nie udało się go osiągnąć. Wyrżnęły one bowiem wszystkich dookoła, a następnie siebie, czując tuż przed ostateczną zagładą, że jeśli dożyliby następnego dnia, wszystko zaczęłoby wyglądać zupełnie inaczej.

W końcu udało się jednak wyabstrahować coś, co wydawało się być upragnioną szczepionką. Nie było możliwości, by testować je na zwierzętach. Rozesłano więc ogłoszenia, poszukując w kraju ochotników, gotowych poświęcić się dla wielkiej sprawy.
Odzew był niespodziewanie duży. Zdołano nawet doprowadzić do sytuacji, iż badacze mogli przebierać w chętnych i dokonywać ich pozytywnej selekcji.

Na każdy z rejonów kraju udało się przeznaczyć po 10 ochotników. Najpierw spisali oni swoje spojrzenie na świat. Jeszcze przed podaniem szczepionki. Następnie przystąpiono do szczepienia. Grupa badawcza pozostała pod kontrolą przez kolejne 60 dni. Lekarze stwierdzili w tym czasie występowanie długotrwałej gorączki patriotycznej, połączonej z niekontrolowanymi dreszczami obrzydzenia do innych nacji. Potem sytuacja zaczęła się uspokajać. Ochotnicy przestali całkowicie rozmawiać na tematy związane z krajem, który zamieszkują. Zajęli się za to aktywnym zarabianiem pieniędzy i gardzeniem polityką, co somatycznie objawiało się odruchem wymiotnym w przypadku poruszenia w ich obecności tematów z tym obszarem związanych.

Stali się apatyczni i apolityczni. Wydawali się gotowi.

Wypuszczono ich tuż przed świętami. Długo nic się nie działo.

Resztę znacie już z opowieści. Szczepionki to ściema.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz